czwartek, 4 października 2012

Po raz 31.


zwyciężyć ból, mieć dom swój na krańcu tęczy
tam gdzie księżyc jest jedyną latarnią,
a noc międzyplanetarną podróżą w normalność,
gdzie uczuć ziarno, zakwita kwiatem piękna
a my płyniemy w ten świat oceanem łez szczęścia


Cześć :D
Sorry, że wczoraj bez notki, ale tak wyszło : p

ogólnie wczorajszy dzień okey : ] w szkole spoko, w drodze do domu, takie tam nowe formy noszenia plecaka : DD no i w domku : ] nigdzie nie wychodziłam, siedziałam przed kompem pisałam z M : )) Wieczorem pogadałam z mamą i spać ; p
Dziś mama mnie obudziła : o Krzyczy "piętnaście po siódmej  dziewczyny czekają" ja na równe nogi, patrze na zegarek a tu 6:40 : D  Się przynajmniej się  nie spóźniłam : ] w szkole spoko, wpadła 1 z angola, miło -,- i 5 z matmy : > Zwała na chemii, zawsze spoko :D No i taki tan nudy : ] w drodze do domu spotkałyśmy chłopaków, ja nie mogę jacy oni głupi -,- nigdy więcej !
Teraz zjadłam,  i piszę z M, i takie tam, ale trzeba będzie się za lekcję wziąć, bo zaległości : //
Nie zamulam, elo : *

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz